Międzynarodowy Zimowy SPŁYW KAJAKOWY na Brdzie - im. Jerzego Korka - rzeka Brda


Wybierz rok:   
XII MZSK         20-22.02.1976

W spływie brały udział 94 osoby. W rejonie Opławieckiego zakrętu uszkodzeniu uległo 8 kajaków. Z powodu częściowej likwidacji Szkoły Podstawowej w Zapędowie, a także braku opału, drugi nocleg (na stałe) zorganizowano w SP w Rytlu. I etap skończył się w Lutomskim Moście, następnie uczestnicy przewiezieni byli na nocleg z powrotem do Rytla. W ostatnim dniu miało miejsce zebranie wyjazdowe KTKaj. ZG PTTK poświęcone m.in. sprawie oceny Zimowego Spływu. Ocena wypadła b. korzystnie. Z przyczyn organizacyjnych z dalszej współpracy ze spływem musiały zrezygnować jednostki terenowe z Chojnic i Tucholi. Biorący udział w spływie reporterzy IMT Światowid oraz Gościńca opublikowali w swoich czasopismach bogate reportaże fotograficzne.

A oto opis tego wydarzenia zamieszczony w IMT Światowid.

Przed dwunastu laty ktoś wpadł na ten pomysł. Mogą być letnie, jesienne, dlaczegóż by nie spróbować zimowych. A że Brda, jedna z największych rzek Polski, nadawała się do tego najlepiej, bo szybka i łatwo nie zamarza, więc na niej w lutym 1964 roku popłynęli śmiałkowie. I tak już zostało.

W lutym 1976 roku na 65 kilometrach zimowej Brdy odbył się kolejny, XII Międzynarodowy Zimowy Spływ Kajakowy, zorganizowany przez Bydgoski Klub Kajakowców PTTK.
Sceneria była niepowtarzalna. Kajaki pomykały jakby w lodowym tunelu. Sprawiła to rzeka, której poziom opadł ostatniio, lód załamał się i środek Brdy stał się żeglowny. W tym tunelu ciepło było jak u mamy za piecem, nic zatem dziwnego, że ten i ów miał krople na czole i rad by zerwać dla ochłody sople lodowe, cudownie zwisające tuż nad wodą na ośnieżonych drzewach. Niepotrzebny był młoteczek, którym zwykle obtłukuje się lód, nawarstwiający się na wiosłach i zwiększający ich ciężar. Spływowiczom towarzyszyły także przepyszne łabędzie, jak gdyby zdziwione, że ktoś ważył się wtargnąć w ich królestwo. Nie do tego jednak stopnia, by nie pozwoliły podpłynąć na bardzo bliską odległość. Do kajakowców płynących w zimowej ciszy i spokoju miały więcej śmiałości niż latem.
Przez trzy dni sprawdzali siebie, swą odporność, swą odwagę. No bo zdarzyły się i wywrotki, i kąpiel w lodowatej wodzie. Skąpał się nawet nestor polskich kajakowców, 70-letni, popularny "Tata" - Henryk Leibschang, jakby ukarany za to, że poprzedniego dnia podśmiewał się z innych. Ale to nic groźnego. Rozbiera się delikwenta do rosołu, naciera śniegiem, daje łyk jakiejś gorzałki, ubiera w suche ciuchy, które koledzy usłużnie podają i z powrotem jazda do kajaka. Wpadły też do wody podczas tegorocznego spływu na Brdzie dwie dzielne kajakarki. Podobno pół spływu chciało je, gdy jako Ewy stały, nacierać. Zresztą spływowi tawarzyszy lekarz.
Oczywiście było i ognisko - jakżeby inaczej - przy leśniczówce Kiełpiński Las, w dziewiczym zakątku przy ujściu Bielskiej Strugi.
Było po prostu fajnie dla tej setki dzielnych, którzy nie ulękli się mrozu, śniegu i 65 kilometrów zimowej wody. (T.R.)

Fotografie ze spływu:

więcej fotografii »»
 
© MZSKnB - im.Jerzego Korka - 2004-05 realizacja: www.dial.net.pl