Jerzy Korek, ¶p.
Pomys³odawca zimowych sp³ywów kajakowych. G³ówny organizator i komandor wszystkich sp³ywów do 2000 roku. Cz³owiek - instytucja. MZSKnB to sp³yw „Korka”, sp³yw niepodobny do innych, wyró¿nia go: silne przywództwo, dobra, oparta na wieloletnim do¶wiadczeniu organizacja, imprezy programowe i prywatne, niepowtarzalna atmosfera. Tu zawsze mo¿esz mo¿esz liczyæ, ¿e spotkasz dawnych znajomych, ¿e razem spêdzicie kilka intensywnych, niezapomnianych dni. Sp³yw „Korka” jest b. „zara¼liwy”, zawsze wiêkszo¶æ uczestników to „recydywi¶ci”. Wszystko, co dobre na tym sp³ywie, to w 80%-tach zas³uga Korka. Prawnicze przygotowanie bardzo pomaga³o Korkowi w organizacji imprezy, by³ rzeczowy, pewny swych racji, zdecydowany. Jurek potrafi³ (i lubi³) krzykn±æ, uwielbia³ jak wszyscy p³ynêli gêsiego i w kapokach, „czuwa³” nad nami dniem i noc±, nigdy nie wypada³ z roli Komandora. Jak nikt inny potrafi³ opanowaæ ka¿dy „¿ywio³”, to chyba dziêki jego niez³omnej postawie zawdziêczamy, ¿e przez 35 lat p³ywali¶my zim± bezwypadkowo. Korek to jednocze¶nie niezawodny przyjaciel, organizator i ³±cznik sp³ywowej rodziny. W organizacjê sp³ywu Korek zaanga¿owa³ ca³± rodzinê, ¿onê Ewê i syna Krzysztofa, jego dom by³ biurem sp³ywu czynnym 12 miesiêcy. Jako kajakarz p³ywa³ wyj±tkowo szczê¶liwie, przez 35 sp³ywów zaliczy³ tylko bodaj¿e tylko 2 „zamaczania” i ani jednej prawdziwej wywrotki. W latach 2001 – 2003 Korka na sp³ywie zabrak³o, uczestnictwo uniemo¿liwi³a mu ciê¿ka choroba. 30 wrze¶nia 2003 roku dowiedzieli¶my siê o jego ¶mierci. Spoczywaj w spokoju przyjacielu, Twoje wios³o przeka¿emy nastêpnym pokoleniom, idea zimowego kajakowania, któr± w nas zaszczepi³e¶ trwa i bêdzie trwa³a.
Jerzy Podgóreczny
Wieloletni lekarz sp³ywowy, od kilkunastu lat jedyna pomoc medyczna (pierwsze sp³ywy ubezpieczane by³y karetk± pogotowia). W przeciwieñstwie do Komandora (którego zna z lat szkolnych) niebywale spokojny, nie panikuje, nie przesadza, zawsze na miejscu, pogodny i ¿yczliwy. W sp³ywie dotychczas bra³ udzia³ 29 razy, nale¿y wiêc do podstawowej „obsady” sp³ywu. Do p³ywania zimowego namówi³ tak¿e syna Andrzeja. Podgóreczny - bywa³o - p³ywa³ od czasu do czasu Brd± bez kajaka – to du¿a frajda dla uczestników nie¶æ pomoc lekarzowi. Po trzyletniej przerwie spowodowanej k³opotami ze zdrowiem znowu z nami p³ywa.
Stefan Kara¶, ¶p.
W latach 1978-1995 zastêpca i prawa rêka Komandora. Sprawny organizator, rzeczowy, spokojny, powszechnie lubiany. ¦wietnie technicznie p³ywa³, nigdy nie widzia³em go w wodzie. Do¶wiadczenia z MZSKnB wykorzystywa³ prowadz±c inne sp³ywy. Odszed³ od nas w 2001 roku, niespodziewana choroba nie da³a mu ¿adnych szans.
Ryszard Kwiatkowski
Kiedy¶ wspó³organizator sp³ywu, postaæ znacz±ca i charakterystyczna. Wspania³a, u¶miechniêta gêba, du¿e poczucie humoru, ¶wietnie wspó³tworzy³ lu¼n± atmosferê na sp³ywie. Jego syn Zbigniew to idealne odzwierciedlenie ojca, z postury i charakteru, te¿ wieloletni uczestnik sp³ywu.
Jerzy Tywuszek
Wieloletni cz³onek ¶cis³ego kierownictwa sp³ywu, jako organizator spokojny, opanowany, pewny swych dzia³añ, jako uczestnik – wspania³y kompan. Szczególnie dobran± parê stanowili z starszym „Kwiatkiem” i jak on pozostawi³ sp³ywowi sw± wiern± kopiê, syna Krzysztofa, który p³ywa z nami do dzisiaj.
Janusz Czarnecki ("Pomiot")
Wieloletni kwatermistrz sp³ywu, ¶wietny kompan, dusza wszystkich zabaw i wyg³upów, cz³owiek „góra”, kapelusz, w±sy, broda, poczucie humoru, wspania³a gadka. Potrafi ka¿dego rozbawiæ, nikogo nie obrazi. Jego specjalno¶ci± na etapach sp³ywu s± kontakty z „aborygenami” (miejscowi klienci barów).
Zbigniew Samburski, ¶p.
Niezrównany pilot koñcowy na etapach sp³ywu. Si³a spokoju, nic nie mog³o wyprowadziæ go z równowagi, je¿eli jaki¶ maruder postanowi³ „zdrzemn±æ siê godzinkê”, bez s³owa czeka³ obok, do skutku. Je¿eli trafi³a ci siê „mokra przygoda” mog³e¶ czekaæ spokojnie – tam z ty³u zawsze p³yn±³ „Zbychu”, zawsze skory do ka¿dej pomocy, choæby pomoc w „rozgrzewce”. Powszechnie lubiany, towarzyski, weso³y, najszybciej z kierownictwa brata³ siê z innymi uczestnikami sp³ywu. Wiadomo¶æ o jego nag³ej ¶mierci dla wszystkich by³a niespodziewanym ciosem.
Maria Jêdrzejczak
Przez 10 lat by³a niezast±pionym sekretarzem sp³ywu, zawsze zorientowana, kompetentna i sprawna. Brak Marysi (nie p³ywa z nami od 1996 roku) jest odczuwalny, w kierownictwie sp³ywu ma³o pierwiastka ¿eñskiego i wszystkich wspania³ych cech z tym zwi±zanych.
Zbigniew ¯yliñski ("¯y³a"), ¶p.
Zdecydowanie najbardziej barwna postaæ sp³ywu, w latach 1968-1985 jego dusza i serce. To on przekona³ do zimowego p³ywania wszystkich, tak licznych uczestników z £odzi. „¯y³a” to do dzi¶ postaæ legendarna, wysoki, chudy, do ka¿dego sp³ywu by³ ¶wietnie przygotowany, autor licznych sp³ywowych piosenek i wierszy, wspania³e poczucie humoru, niezliczone, dzikie pomys³y. Grupa ³ódzka za panowania ¯y³y sprawia³a Komandorowi najwiêcej k³opotów. Wszyscy ¯y³ê znali i kochali, niezrównany biesiadnik, zawsze z „podrêczn± apteczk± II pomocy".
Bogdan Kurczycki
Kiedy w lutym 1975 roku zadzwoni³ do niego kolega z pytaniem, czy nie pojecha³by na sp³yw, zgodzi³ siê od razu, pewny, ¿e chodzi o sp³yw letni. Na to kolega: „co¶ ty, latem to ka¿dy g³upi potrafi p³ywaæ kajakiem - jedziemy za tydzieñ”. Nie chcia³ wyj¶æ „na g³upa” i ... p³ywa do dzisiaj. W 1976 roku pozna³ na sp³ywie ¿onê Gra¿ynê, znajomo¶æ potwierdzili wspóln± wywrotk± ju¿ na pierwszym etapie – z tego faktu jest wspania³a dokumentacja (dozwolona od lat 18). W 1978 roku jako ma³¿eñstwo dostali od kolegów ze sp³ywu ko³yskê, która „wychowa³a” ich troje dzieci i liczne, zaprzyja¼nione. Aktualnie na MZSKnB p³ywa regularnie z synem Micha³em a ostatnio tak¿e z córk± Ann± i synow± tak¿e Ann±.
Jaros³aw Fr±ckiewicz
Dusza i organizator grupy z Gdañska. Multiinstrumentalista, wspania³y kolega, uwielbia „gry i zabawy ludu polskiego”. ¦wietny kajakarz i nies³ychany twardziel. Kiedy wyci±gniêto go z wody, po dramatycznej wywrotce, w czasie próby sp³yniêcia zapor± w Mylofie, mia³ zdarte przez betonowe stopnie zapory oko³o 30% powierzchni skóry. Lekarz zu¿y³ na niego ca³y zapas banda¿y i przylepców, wygl±da³ jak mumia egipska. Nigdy nie przypuszcza³em, ¿e „co¶ takiego” mo¿e wej¶æ zim± do kajaka p³yn±æ. Jarek wsiad³ i zaliczy³ wszystkie etapy – spróbójcie siedzieæ na po¶ladkach, na których nie ma skóry. Jarek nale¿y do gdañskiego klubu „Morsów”, preferuje k±piele w zimnej wodzie, czego wielokrotnie da³ przyk³ady w czasie postojów na etapach sp³ywu. Szkoda, ¿e od 1993 roku s³uch o nim zagin±³.
Ursula Auert, ¶p.
"Babcia" sp³ywowa, powszechnie lubiana, integrowa³a grupê niemieck± z grupami polskimi, ¿yczliwa, z poczuciem humoru, lubi³a ¶piewaæ. Ula by³a kajakarzem zawodowym, rocznie - mimo zaawansowanego wieku - przep³ywa³a ok. 3000 km, w tym wiele sp³ywów na terenie Polski. Zmar³a w 2003 roku, ostatnie lata walcz±c z niedow³adem po rozleg³ym wylewie.
Henryk Górny, ¶p.
Wieloletni uczestnik sp³ywu, p³ywa³ dopóki zdrowie mu pozwala³o. Gawêdziarz, lubi³ siê chwaliæ i mia³ czym. Entuzjasta aktywnego odpoczynku – ¿eglarz, kajakarz, narciarz, lotnik szybowcowy itp. Lubi³ imprezy, ¶piewa³ mocnym basem, choæ repertuar mia³ ograniczony.
Marek Zieleziñski
Na sp³yw przyje¿d¿a³ zawsze w parze z Tadeuszem Kucem , ¶wietni kajakarze, koledzy, przyjaciele, skorzy do zabawy i pomocy – wszystkie zalety ¶l±skiego charakteru.
Stanis³awa Marek
Stasia to najporz±dniejsza kobieta, jak± znam, zawsze na miejscu, uczynna, mi³a, spokojna, dobrze zorganizowana i zaopatrzona, kole¿eñska – tysi±ce zalet. W chwilach s³abo¶ci w³a¶nie j± stawia³em sobie za wzór.
Igor Tkaczyñski
Kluczowa postaæ „rozrywkowej” czê¶ci sp³ywu, ¶wietny kompan, dobry kajakarz, „pe³no go” i na etapie, i na kwaterze.
S³awomir Bednarek ("S³awoj")
Jedyny ratownik na sp³ywie, który dwukrotnie interweniowa³ skacz±c do zimnej wody na ¶rodku rzeki. Dwie panie s± ¶wiêcie przekonane, ¿e uratowa³ im ¿ycie. "S³awoj" taki by³ i jest, du¿y, dobrze zbudowany, z pozoru flegmatyczna j±ka³a, ale dobrze mieæ go ko³o siebie w chwilach trudnych, w akcji jest wspania³y.
|